sobota, 27 kwietnia 2013

Evening in my house


Rozdział 2
Weszliśmy do domu.
-Sorka za bałagan ale jak widać lekkie malowanko.
-Łał. Mieszkasz to sam?- zapytał się Uchiha.
-Co się dziwisz? Przecież ty też mieszkasz sam.- To była prawda. Oboje straciliśmy rodziców w młodym wieku.
-No tak, ale mój dom nie jest taki duży.
-Nooo…Tak naprawdę to ja nie do końca chciałem tu mieszkać…
-To dlaczego tu mieszkasz? Przecież wcześniej mieszkałeś u swojego ojca chrzestnego. Nie mogłeś tam zostać?
-Chciałem, ale on i Tsunade stwierdzili, że dom na 16 urodziny to wspaniały prezent i namawiali mnie do jego przyjęcia.
-Okeej. Brzmi to jakbyś im przeszkadzał i chcieli się ciebie pozbyć.
-No w sumie narobiłem im trochę kłopotów. Głównie przez ciebie.
-To ty zaczynałeś "olśniewać" inteligencją.- odparł sarkastycznie.
-No przecież, bo ty jesteś taki mądry.
-No w porównaniu do ciebie...
Już miałem mu się odgryźć, ale zadzwonił telefon. Podszedłem do niego i odebrałem. To była Sakura.
-Halo? Naruto? Czy jest u ciebie Sasuke?
-No…jest.
-Możesz go poprosić?
Odwróciłem się do Uchihy i podałem mu słuchawkę.
-Halo?- zapytał się.
Nie chciałem podsłuchiwać, więc poszedłem do kuchni. A w ogóle skąd Sakura wiedziała, że ten drań jest u mnie?
-Tak. I daj mi już spokój!- usłyszałem głos Uchihy  wchodzącego do kuchni i odkładającego słuchawkę na blat stołu.
-Co tak ostro Uchiha?
-Nieważne.
Wzruszyłem ramionami.
-Na obiad są dwie opcje. Ramen albo, jeśli musisz, spaghetti. Co chcesz?
-Obojętnie- odpowiedział, ale po kilku sekundach dodał- spaghetti.
Zaśmiałem się. Byłem trochę zdziwiony, bo wydawałoby się, że Uchiha coraz bardziej się otwiera. Wykorzystałem to pytając czemu tak nagle wyszedł ze sklepu.
-Ieaze- wybełkotał z pełnymi ustami- sienie otuesz.
-Co?- zapytałem śmiejąc się- co ty powiedziałeś?
-Że nieważne i że świetnie gotujesz.
-Ahaa. I EJ! I dzięki.
-I tak ci nie powiem.- odparł widząc moje proszące spojrzenie.
-No wiem.
Zapadła niezręczna cisza.
-No to ja się będę zbierał.- powiedział nagle Uchiha.
-Już?
-A co chcesz żebym został?- odpowiedział pytaniem, trochę zdziwiony i z, jak mi się wydawało, lekkimi iskierkami radości w oczach.
-Nooo, obejrzymy jakiś film albo porobimy coś innego.
-Coś ty taki gościnny?
Wzruszyłem ramionami.
-Okej, ale ja wybieram film.- powiedział.
Poszliśmy do salonu. Uchiha cały czas rozglądał się po mieszkaniu, nadal oszołomiony jego rozmiarem. Nagle rozszerzył oczy w zdumieniu.
-Łaaał. Masz kino domowe. Skąd ty bierzesz na to kasę?
-To Jiraiya…- urwałem- wiesz jak tak teraz myślę to kupował mi wszystko co chciałem, żebym tylko tu zamieszkał…
Uchiha zaśmiał się.
-Nikt cię nie chce! Hahaha.
Patrzyłem jak się śmieje. Naprawdę miał ładny uśmiech. Niestety zauważył, że mu się przyglądam i uspokoił się, a jego uśmiech zszedł mu z twarzy.
-No to z takim sprzętem chyba…- zaczął.
-Horror- skończyliśmy razem.
Włożyłem płytę do DVD, usiadłem na kanapie, a Uchiha obok mnie. Włączyłem wszystko i zaczął się film. Po godzinie poczułem ciężar na ramieniu. Spojrzałem na nie i zobaczyłem śpiącego Uchihę, niezdającego sobie chyba sprawy jak słodko wygląda przez sen. Bez tego chłodu, obojętności na twarzy. Był tylko spokój, który rozprzestrzeniał się wewnątrz mnie, kiedy na niego patrzyłem. Westchnąłem. Cały dzień miałem o nim podobne myśli, więc powoli zaczynałem się przyzwyczajać. Wyłączyłem telewizor i wstałem powoli żeby go nie obudzić, poszedłem do kuchni nalać sobie szklankę wody.  Jeszcze raz na niego spojrzałem i popatrzyłem na zegarek. Późno.
-Sasuke?-mruknąłem. Coś tam wymamrotał.
-Sasuke- powtórzyłem trochę głośniej- Obudź się.
-Co?- zapytał się zdezorientowany i usiadł.
-Wstawaj. Nie możesz spać na kanapie. Wszystko cię będzie bolało.
-Uzumaki!- opadł z powrotem na sofę- tylko po to mnie obudziłeś?
-Chodź na górę tam jest pokój i, co najważniejsze, łóżko, na którym mógłbyś się położyć.
-Równie dobrze mogę iść do siebie.
-Niby taki geniusz, a nie widzi różnicy między 3 ulicami a 11 schodami w górę- zaśmiałem się, a on ziewnął.
-No dobra gdzie masz ten pokój?
-Chodź.
Poszliśmy na górę. Pokazałem mu pokój „gościnny”. Jiraiya przychodził tu gdy ostro pokłócił się z Tsunade.
-Po co ci…
-Nie pytaj mi po co mi ta sypialnia. Nie mam pojęcia po co mi większość rzeczy, które tu są. Po prostu sobie leżą, aż zgadnę do czego służą.
Zachichotał, a potem ziewnął. Dotarliśmy do pokoju i zacząłem ścielić mu łóżko, ale stwierdziłem, że czemu to ja mam się męczyć skoro to on ma tu spać.
-Masz pościel sobie.- powiedziałem podając mu poszewki na kołdrę i poduszkę.
-I tu się kończy gościnność- mruknął zaczynając walkę z poduszką.
Zaśmiałem się.
-Drzwi naprzeciwko to moja sypialnia. Gdybyś czegoś potrzebował krzycz. A drzwi na prawo od tego pokoju to łazienka. Możesz się umyć, wykąpać lub co tam chcesz. Choć widząc twoje zmęczenie zrobisz to jutro rano.- Dodałem patrząc na Uchihę, który kończył bitwę z pościelą.
-No…- mruknął i opadł na lóżko, twarzą w poduszce.
-Rozumiem. To dobranoc.
-No…- powtórzył.
Wyszedłem zamykając drzwi. Poszedłem do swojego pokoju i ja również po prostu osunąłem się na łóżko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz